czwartek, 5 kwietnia 2018

Ostatnie transmisje Bruno Schleinsteina, grajacego rolę Stroszka w ulubionym filmie Iana Curtisa

Bruno Schleinstein, znany szerokiemu światu jako Bruno S. (2.06.1932 - 11.08.2010) - to aktor naturszczyk, grający w dwóch filmach  Wernera Herzoga. Jako miejsce jego urodzenia podaje się Berlin, choć nie jest to pewna informacja (TUTAJ).  Przede wszystkim, co ważne dla fanów Joy Division, grał rolę Bruno Stroszka, w ulubionym filmie Iana Curtisa (o związkach tego filmu z samobójstwem Curtisa pisałem TUTAJ). W filmie Control i 24 Hours Party People pokazane są sceny ze Stroszka, które Ian Curtis ogląda na krótko przed samobójstwem (np. scena licytacji domu na kółkach należącego do Bruno Stroszka w Wisconsin). 

Bruno S. był niechcianym dzieckiem prostytutki, bity przez matkę do nieprzytomności w wieku 3 lat popadł w stan śmierci klinicznej, co prawdopodobnie spowodowało u niego chorobę psychiczną. Z tego powodu Niemcy w czasach nazistowskich poddawali go eksperymentom medycznym. Od dzieciństwa przez 23 lata błąkał się po różnych zakładach dla psychicznie chorych, izbach dziecka, więzieniach i schroniskach dla bezdomnych. Tam nigdy nikt go nie odwiedzał, nikt go też wcześniej nie znał. Będąc bezdomnym często włamywał się do samochodów w których spał. Imał się różnych prac, m.in. był kierowcą wózków widłowych, w końcu zajął się śpiewem, grą na akordeonie i cymbałkach na placach Berlina (nigdy nie prosił o datki), mówi się, że stworzył swój styl. Nie miał przyjaciół, żył w kompletnej izolacji (TUTAJ).

Mawiał, że nie śpiewa piosenek tylko je transmituje. Jedna z nich pt. Myśli są wolne mówiła o niemożliwości odnalezienia schronienia nawet we własnych myślach. 


Wcześniej grał w dokumencie  o ulicznych grajkach: Es blies ein Jäger wohl in sein Horn z 1970 roku (film ten jest niedostępny w Internecie) i to właśnie po jego obejrzeniu Werner Herzog postanowił powierzyć mu rolę Kaspara w Zagadce Kaspara Hausera a później Bruna w Stroszku. Tak stał się kultowym aktorem.


Ale poza aktorstwem w dwóch filmach Herzoga na prawdę interesowały go poza-aktorskie obszary działalności. Poniżej krótki film pokazujący jak mieszkał, jego reakcja na film Stroszek i opowieść o jednej z grafik, bo Bruno S. aktorem został z przymusu, na prawdę czuł się artystą, komponował, grał i malował. 


W 2002 roku Miron Zownir nakręcił o nim film dokumentalny  (poniżej trailer):


Jego obrazy natomiast wystawiono na wystawie artystów outsiderów w Nowym Jorku w 2004 roku.







Poniżej film, który przedstawia autora pracującego nad swoim ostatnim obrazem. Pozostał niedokończony a bazował na piosence  Mamatschi (tłumaczenie z niemieckiego TUTAJ): 
  
Był sobie raz mały chłopczyk,
Który słodko, pięknie błagał:
"Mamusiu, podaruj mi konika
Taki konik byłby dla mnie rajem"
Ten mały mężczyzna otrzymał
Parę marcepanowych siwków
Popatrzył na nie, rozpłakał się i powiedział
"Takich koni nie chciałem"

Mamusiu, podaruj mi konika
Taki konik byłby dla mnie rajem
Mamusiu, takich koni nie chciałem

Czas mijał

Chłopiec zażyczył sobie
Od św. Mikołaja konika
Pod choinkę otrzymał to
Co sobie życzył
Na stole stały cztery konie zrobione z drzewa
Pomalowane lakierem
Popatrzył na nie, rozpłakał się i powiedział
"Takich koni nie chciałem"

Mamusiu, podaruj mi konika
Taki konik byłby dla mnie rajem
Mamusiu, takich koni nie chciałem

Minęło wiele lat
Z chłopca stał się mężczyzną
Któregoś dnia przed bramą
Zatrzymał się wspaniały zaprząg
Przed wozem stały cztery konie
Bogato zdobione i piękne
Przybyły aby zabrać jego kochaną matkę
Wtedy przypomniały mu się jego dziecięce lata

Mamusiu, podaruj mi konika
Taki konik byłby dla mnie rajem
Mamusiu, pogrzebowych koni nie chciałem 


Niedokończony obraz przedstawia karawan konny, ale konie nie posiadają głów. Autor skomentował ten fakt mówiąc, że ich głowy są już po tamtej stronie. Krótko później sam się tam znalazł.    


A to ostatni utrwalony koncert artysty, do repertuaru dołączył dzwonki (widać prawdopodobnie postępującą chorobę Parkinsona):


Zapis pochodzi z czerwca 2010, dwa miesiące później zmarł na serce. Mam swój umysł i potrafię myśleć, a moje myśli są jasne - tak mawiał. Jego prochy pochowano na Cmentarzu św. Mateusza w Berlinie 15.10.2010 roku, przy akompaniamencie małej orkiestry.






Wszystko przemija, nic nie jest trwałe. Sława, pieniądze stają się niczym w obliczu śmierci. Teraz, po tamtej stronie, Bruno Schleinstein razem z Ianem Curtisem, mają dużo czasu na dyskusje o filmie, muzyce i co ważniejsze, o przemijaniu. Niestety transmisje z tych spotkań są dla nas (jak na razie) niedostępne. 

Jak na razie.

Więcej: TUTAJ i TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz